środa, 4 września 2013

PIERWSZE KROKI W SZKOLE... po co robić je wcześniej?

W obecnym systemie oświaty każde dziecko co najmniej 3 razy doświadcza stresu związanego z pójściem do nowej szkoły. Także dla większości rodziców jest to okazja do niepokoju, czy wszystko ułoży się pomyślnie, a wybór konkretnej placówki będzie można uznać za pomyślny.

Oczywiście na poszczególnych poziomach edukacyjnych obawy mają inny charakter i wymiar, ale ogólnie biorąc, chodzi o to czy dziecko odnajdzie się wystarczajaco dobrze w nowym otoczeniu i środowisku i będzie z zapałem czerpało naukę na miarę swoich możliwości. Bez wątpienia najwięcej emocji towarzyszy rodzicom przed rozpoczęciem nauki w szkole podstawowej.

Wielki szum wokół pomysłów posyłania coraz młodszych dzieci do szkoły podstawowej pokazuje jak różne są poglądy na ten temat w naszym społeczeństwie.  Nie ulega jednak wątpliwości, że wszyscy przeciwnicy mają na względzie dobro swoich pociech, ale bardziej w sferze psychicznej i psychologicznej niż w ustawianiu ich na dogodnej pozycji w starcie do przyszłego wyścigu szczurów.
Szkoła stanowi w pewnym sensie przymus koncentrowania się i wyciszenia, a to jest raczej sprzeczne z żywiołowością i spontanicznością dziecięcej natury. Dzieciństwo musi mieć swoje prawa. Dlatego pojawiają się liczne pytania i wątpliwości, czemu ograniczać, albo nawet odbierać swoim pociechom beztroskę i radość wieku przedszkolnego?

Od zawsze, nawet dzieci 7 letnie muszą pokonywać wiele trudności, które okupują skrywanym strachem przed ośmieszeniem w nowym środowisku szkolnym. Jako rodzice z łatwością przypominamy sobie czasy naszych pierwszych kroków w szkole, to czego sami balismy, albo problemy, z którymi borykaliśmy się skrycie.
Wcale nie każdemu równie łatwo, jak innym przychodziło czytanie lub pisanie, ale w końcu praktycznie każdy opanowywał te umiejętności jako nieodzowne podstawy dalszej, głębszej edukacji.

Właściwie trudno powiedzieć, po co dzisiaj posyłać dzieci wczesniej do szkoły?
Żeby samodzielnie wcześniej zaczynały rozwijać swoje zainteresowania?
Żeby więcej umiały?
Żeby były szybciej były przygotowane do wejścia na rynek pracy?

Tylko jak te cele mają się do dzisiejszej sytaucji naszego społeczeństwa na rynku pracy?
... niestety nijak, skoro jest tak wysoki stopień bezrobocia, a szczególnie wśród absolwentów wyższych uczelni ... ale przeciez nie tylko :(