sobota, 13 sierpnia 2016

Matka jest dostarczycielką kasy, bo taki jest świat

Jako samotna matka wychowująca nastolatkę jestem dostarczycielką kasy.
Czy mam się obrażać na ten stan rzeczy?

... a niby dlaczego !?

Skoro moją decyzją było odseparowanie się od ojca dziecka, to konsekwencją jest całkowite przejęcie ciężaru zabezpieczenia córce wszystkiego, czego potrzebuje.
Sprawa nie jest prosta ani łatwa, więc wywalczone
(w sumie na 1 rozprawie) alimenty w wysokości 400 zł  traktuję jako sukces. Fakt, że tuż przed rozprawą "TATUŚ" zapewniał mnie, że nie dostanę ani złotówki dziś traktuję jako zwyczajny, żart i składam go na karb głupoty i nieodpowiedzialności tegoż "TATUSIA" za swoje czyny i życie swoich dzieci.

Tak więc alimenty nawet w niepełnej wysokości, bo tylko 346 zł, ale co miesiąc wpływają na moje konto. Stanowią nienaruszalny dla mnie budżet wakacyjny, który jest przeznaczany wyłącznie na potrzeby córki. Gromadząc tę kwotę co miesiąc- zaczynam odliczanie od września, więc pierwsze pieniądze są na podręczniki. Począwszy od października fundusze gromadzę na opłacenie zimowiska, a począwszy od lutego na opłacenie wakacji. Z uwagi na zakorzenioną od blisko 10 lat końską pasję mojej obecnie niespełna 16 letniej córki i tak do każdego wyjazdu muszę dopłacić z bieżących dochodów, ale szczerze mówiąc i tak jest to łatwiejsze niż opłacenie całości kosztów.

Przyznam się, że jestem szczęśliwa, bo w te wakacje moja córka spędziła aż miesiąc w stadninie na Mazurach - dokładnie tam jest  to, czego ona pragnie i potrzebuje.
Ja, jako kochająca matka chcę za to zapłacić i muszę znaleźć sposób aby to było możliwe.
Taka jest moja rola, bo taka jest moja miłość i poczucie odpowiedzialności.