Od kilku dni słychać szum wokół programu SZKLANKA MLEKA, która trwa w wiekszości polskich szkół już 9 lat.
Od ponad 6 lat nasz kraj jest liderem w UE, bo polskie dzieci piją w szkołach mleko bardzo chętnie i są bardzo pozytywnie nastawione i podatne do kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych. Można też powiedzieć, że to właśnie dzięki wdrożeniu programu szczególnie w szkołach podstawowych oraz w znacznej części przedszkoli
i gimnazjów, picie mleka stało się codziennością oraz przyjemnością.
Zagrożenie programu wynika bezpośrednio z rosnącego w ostatnich miesiącach trendu cen skupu mleka, co oczywiście w niebagatelny sposób podraża realizację SZKLANKI MLEKA w skali ogólnopolskiej.
Warto podkreślić, że finansowanie programu odbywa się ze środków UE, Agencji Rynku Rolnego
i Funduszu Promocji Mleka. Z przekazów medialnych wynikał że zabudżetowane środki nie uniosą wzrostu cen, który nastąpił, wobec czego rozwiązaniem byłoby partycypowanie rodziców w ponoszeniu kosztów na poziomie ok 40 gr za porcję.
Wtajemniczeni w realizację i procedury oceniają, że niestety dla wielu rodziców będzie to obciążenie, które nadszarpnie domowy budżet - a więc program stałby być powszechny i ogólnie dostępny.
Ze wszech miar szkoda utracić zarówno odżywczy wpływ programu dla najmłodszego pokolenia, tak samo jak wiodącą pozycję lidera SZKLANKI MLEKA w skali Europy.
Nieodparcie nasuwa się refleksja, że najwyższy czas postawić sobie i rządzącym pytanie:
Gdzie jesteśmy jako gospodarka i społeczeństwo, jeśli rodziny nie mogą zapewnić swoim dzieciom takiego minimum, jak dodatkowe 40 groszy w każdym dniu nauki w szkole?